piątek, 13 kwietnia 2012

Najpiękniejsze filmowe wnętrza w "Lepiej późno niż później" !


Czy pamiętacie komedię romantyczną "Lepiej późno niż później" (ang. Something's Gotta Give) z Jackiem Nicholsonem i Diane Keaton (była nominowana do Oscara i Emmy za rolę Eriki w tym filmie i słusznie, gdyż jak zwykle była świetna)?
 
Przygotowując się do napisania tego tekstu, zdałam sobie sprawę, że film powstał prawie 10 lat temu – w 2003 roku. Oglądając go po raz „enty” w zeszłym tygodniu i podziwiając te piękne i jakże aktualne  filmowe wnętrza, naprawdę aż trudno uwierzyć, że Lepiej późno niż później ma tyle lat.

Moim zdaniem wnętrza do tego filmu to jedne z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek widziałam. A to wszystko za sprawą  reżyserki i scenarzystki Nancy Meyers. Jej dziełem są również takie kinowe hity, jak "Holiday",
"To skomplikowane" czy  "Ojciec Panny Młodej".

Ale przejdźmy do sedna. Najpierw przypomnę krótko fabułę. Dość starawy, ale nadal pełen młodzieńczego wigoru Harry Sanborn (Jack Nicholson) prowadzi wygodne i lekkie  życie, romansując z o wiele młodszymi od siebie kobietami. Podczas jednego z takich romantycznych weekendów z młodziutką Marin (Amanda Peet), Harry dostaje ataku serca i trafia do szpitala, następnie na kilka dni musi zostać w domu na plaży matki Marin, Eriki (Diane Keaton). I właśnie w tym domu rozgrywa się praktycznie cała akcja filmu, a my możemy zachwycać się cudownym, przepięknym planem zdjęciowym.

Z zewnątrz ten „domek na plaży” wygląda tak...



A teraz przejdę do środka, bo tutaj dopiero jest o czym pisać. W wielkim skrócie: baza bardzo jednorodna, klasyczna, bez żadnych bajerów, udziwnień – jasne ściany w złamanej bieli, ciemne piękne podłogi z drewna egzotycznego, ogromne białe okna. Całość utrzymana w duchu klasycznym, ponadczasowym, bardzo eleganckim, ale nie sztywnym, bez zbędnego przepychu. Odnosi się wrażenie, jakby podstawowym celem była wygoda jego mieszkańców – mnóstwo pięknych lamp, duże szerokie sofy, piękne tkaniny (dywany, narzuty, koce, poduchy). Wszystko razem idealnie dobrane, tak jakby przypadkowo, ale żadnej przypadkowości tu nie ma. Niesamowite jest to, że pod kątem kolorostycznym dom ten jest bardzo "ubogi", a jednak ta różnorodność odcieni, mngość tkanin, dodatków powoduje, że wydaje się kolorowy. To też z pewnością za sprawą cudownych, barwnych obrazów. Oglądając ten film, ma się ogromną ochotę wejść w ekran i usiąść obok jego bohaterów.
Salon cały w odcieniach bieli, na podłodze niebiesko-biały dywan, a nad kominkiem piękny soczysty obraz.
                                    
 
        
 Dużo klasycznych lamp (uwielbiam lampy), wygodne, rozłożyste sofy z poduchami i pledami, wielki stary zegar, no i oczywiście stolarka - duże, białe przeszklone drzwi, białe listy przypodłogowe obowiązkowo, drewniane schody.



 Salon nocą - zwróćcie uwagę na ogromne okna z prostymi białymi zasłonami. W salonie również miejsce na biblioteczkę - drewniane, wbudowane w ścianę regały.

A tutaj salon podczas burzy.

Wspomniana wcześniej biblioteczka w salonie.


I jadalnia



Ogromna, przepiękna sypialnia z aneksem do pracy. Jakbym miała taką sypialnię, mogłabym nic robić tylko spać i pisać :-)




Kuchnia jest przepiękna (kuchnia moim marzeń !) – białe, proste szafki, czarne, granitowe blaty i białe, klasyczne kafle. Do tego piękne oświetlenie i ciemna (jak w całym domu) drewniana podłoga.

                                    





Pokój gościnny - na ścianach chyba drewniane panele.


No i wisienka na torciku ! Mając taki basen, nawet ja nauczyłabym się pływać !

 .
Czy zakochaliście się w tym wnętrzu ? Ja jestem totalnie, bezgranicznie in love ! 

Zdjęcia pochodzą z:  Hooked on houses,  Architectural Digest, Cote de Texas, and Silver Screen Surroundings.

6 komentarzy:

  1. Moniu!
    bardzo fajny blog, piękne wnętrza i dobry pomysł - powodzenia!
    "To skomplikowane" to był dla mnie film, w którym poza fabułą zauroczył mnie dom - a w nim ta kuchnia - a obok domu ogród - marzenie!
    mbl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniu, dla Ciebie specjalnie poszukam zdjęć i przygotuję kolejny post :-)

      Usuń
  2. Fajny blog, widać pasję i zacięcie :)
    też nie jestem architektem, bardzo lubię planować urządzać wnętrza, także pozdrawiam i życzę powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bezgranicznie zakochanaw tym wnetrzu, nie ja jedna chyba! Bardzo fajny blog, rozkładam "na kawałki" i czytam po trochu by nic nie uronić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, a wie pani może kogo są te obrazy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Klasyczny amerykański styl zaczyna być, widzę, popularny nad Wisłą :) To dobrze, bo całkiem niedawno takie wnętrza były tutaj uważane (przez tzw. autorytety) za synonim małomiasteczkowego obciachu, a Szczytem Dizajnu był całkowity brak detalu. Jedno i drugie niestety potrafi być spaprane i ze szlachetnego minimalizmu wychodzi prostactwo, a z klasycznej elegancji - kicz. Rzecz w tym, żeby wiedzieć kiedy nie przesadzić. W żadną stronę.

    OdpowiedzUsuń